5 rzeczy, które czynią nas (NIE)atrakcyjnymi

Jak to możliwe, że czasem superatrakcyjne osoby nie cieszą się zbytnim powodzeniem, a ich relacje szybko się rozpadają, a z kolei osoby, które na pozór wcale nie są bardzo atrakcyjne, cieszą się ogromnym powodzeniem i ich relacje są bardziej trwałe?

Kliknij tutaj i zobacz, jak zyskać większą pewność siebie!

 

Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, dlatego dzisiaj pomogę wam to rozgryźć i podpowiem, gdzie możecie tracić na atrakcyjności oraz jak bez żadnego większego wysiłku dodać sobie kilka punktów!

Bycie (za) mocno w social mediach

Nie da się ukryć, że social media zawładnęły naszym życiem. Nie da się też ukryć, że życiem niektórych zawładnęły bardziej od innych. Dla jednych będzie to chleb powszedni, ale dla większości normalnych „zjadaczy”, zetknięcie się z tym może być bardzo dużym zabijaczem atrakcyjności, zwłaszcza kiedy każde wyjście jest okazją do tego, aby stworzyć nowy content albo zrobić zdjęcie. Każde wyjście razem czy wypad za miasto buduje pomiędzy wami intymną więź. Na budowanie jej składa się między innymi atmosfera. Niestety bardzo łatwo jest ją zepsuć w momencie, kiedy na wspólnym wypadzie co chwilę bierzesz do ręki telefon, z którym jesteś tak zżyta, że to po prostu Twój nawyk, nad którym już nie panujesz, a wypad za miasto, który miał być „wyjazdem tylko we dwoje”, zamienia się w sesję zdjęciową na Twój Instagram. Osoba, z którą się umawiasz, może się dosłownie poczuć jak piąte koło u wozu, bo i tak jesteś bardziej skupiona na tym, co dzieję się w Twoim telefonie niż na rozmowie z nią albo nieustannie marudzisz, że nie umie Ci zrobić dobrego zdjęcia. To trochę jak iść na koncert i zamiast go oglądać, patrzeć na niego ciągle przez ekran swojego telefonu, bo przecież trzeba nagrać filmik albo wrzucić relację. Twoje media społecznościowe mogą dla relacji być dosłownie jak osoba trzecia, która mimo że jest niewidzialna, to aktywnie uczestniczy w waszym związku, zwłaszcza, jeśli masz bardzo aktywnych odbiorców i dosłownie wpuszczasz ich do swojego związku, relacjonując każdą chwilę. Właśnie dlatego warto trzymać się prostej zasady OTPTKJWD. Czyli ODŁÓŻ TEN PIERDOLONY TELEFON, KIEDY JESTEŚCIE WE DWOJE. Włącz tryb „nie przeszkadzać”, wycisz telefon, odłóż go i skup się na swoim rozmówcy. Nie próbuj też upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu i zamieniać randek w okazję do tego, żeby zrobić content na Instagrama, bo od razu stracisz na tym kilka punktów atrakcyjności, a już tym bardziej nie wpuszczaj osób trzecich w swoje relację.

Nieinicjowanie niczego

Jaka jest pierwsza rzecz, którą robicie po wejściu na chat obsługi klienta obsługiwany przez bota? Bo ja szukam przycisku „porozmawiaj z prawdziwą osobą”! Nikt nie lubi rozmawiać z botami, ponieważ wymiany z nimi są schematyczne, bezduszne i to zawsze my musimy rozpoczynać rozmowę. Ta sama zasada dotyczy relacji. Jeżeli jedna strona przez cały czas musi inicjować rozmowę, a druga tępo czeka, aż ta pierwsza to zrobi, to nie różni się niczym od NPC z gry komputerowej. Grając w gry typu MMO czy RPG oczywistym jest, że zdecydowanie większą przyjemność z gry odczuwamy wtedy, kiedy gramy z innymi graczami, którzy wchodzą z nami w jakąś interakcję, zamiast z NPC, które po prostu tępo za nami podążają lub czekają, aż rozpoczniemy z nimi rozmowę. Właśnie dlatego pamiętaj, aby wychodzić z inicjatywą. Bycie tą pierwszą, która rozpocznie rozmowę, zainicjuje wyjście czy zadzwoni, da sygnał, że jesteś prawdziwym graczem, a nie kolejnym robotem, którego skrypt aktywuje się dopiero w momencie, kiedy ktoś zagada do Ciebie.

Bycie „krejzolką”

Dożyliśmy pięknych czasów, kiedy w końcu zaczynamy przełamywać tabu na temat zdrowia psychicznego. Otwarcie mówimy o naszych problemach oraz o tym, że szukamy pomocy i rozwiązań naszych problemów. Niestety z drugiej strony spektrum mamy cały przemysł rozrywkowy, który niejako zaczął idealizować pewne schorzenia i tworzyć skomplikowanych bohaterów cierpiących na cały szereg chorób psychicznych, dzięki którym jawią się jako bardziej ciekawe, inteligentne, głębokie czy atrakcyjne osoby. Musisz wiedzieć, że to, co jest ciekawą cechą postaci serialu czy dokumentu o seryjnych mordercach, niekoniecznie będzie atrakcyjną cechą w realnym świecie. Nie ma żadnego wstydu w tym, że zmagamy się z problemami, pod warunkiem, że aktywnie robimy wszystko, aby problemy te zażegnać, a nie kąpać się w nich i chwalić nimi na swoich profilach randkowych. Pamiętaj, że Twoja choroba Cię nie definiuje. Mówienie w pierwszym zdaniu o sobie „ja jestem borderline” brzmi trochę tak, jakbyś mówiła „jestem borderline i nic z tym nie zrobię, Ty też nie, więc jeśli chcesz ze mną być, to się z tym pogódź”. Pisząc opisy na portal randkowy czy na pierwszym spotkaniu mówiąc, jakie to z nas „psycholki”, niejako dajemy do zrozumienia, że zdajemy sobie ze swoich problemów czy negatywnych cech, ale jednocześnie wysyłamy komunikat, że nic z tym nie robimy, a nawet się tym chwalimy – a jeśli ktoś ma z tymi cechami czy zachowaniami problem, to jest to wyłącznie jego problem. Wiele osób w takiej sytuacji stwierdzi, że problem faktycznie istnieje, ale masz go Ty – a one nie chce być jego częścią. Wynika to z prostego faktu, że wchodząc w relację, szukamy raczej spokoju, stabilności i więzi, a nie kolejnego głównego bohatera do dokumentu o psychopatach czy toksycznych partnerach.

Wzbudzanie zazdrości

Wiele osób w dopiero rozwijającej się czy nawet bardziej zaawansowanej relacji zastanawia się, czy osoba, z którą się spotykają, żywi do nich uczucia. Frustracja z niewiedzy doprowadza je do tego, że sięgają po jedyną znaną im emocję, która w bardzo mocny i dobitny sposób pokazuje, czy ktoś coś do nas czuje – zazdrość. Zazdrość jest potężną emocją. Tak potężną, że wiele osób mylnie identyfikuje ją jako dowód tego, czy komuś naprawdę zależy albo nawet czy ktoś nas naprawdę kocha. Bo w końcu, skoro on okazuje zazdrość, to chyba znaczy że coś tam czuje i nie jest całkiem obojętny, a to już lepsze niż nic, prawda? Z tego powodu taka osoba decyduje się na „użycie” zazdrości w sytuacji, kiedy nie jest do końca pewna uczuć kogoś, na kim jej zależy albo zaczyna zależeć – i chce dokonać ostatecznego testu. Właśnie wtedy w towarzystwie tej osoby z premedytacją zaczyna ostentacyjnie flirtować z kimś innym, tańczyć, przytulać się czy inicjować dotyk. Jest to idiotyczna gra, która przynosi idiotyczne nagrody. Druga strona widząc to, może faktycznie poczuć silne emocje, ale nie będzie to zazdrość, lecz jedynie zażenowanie, że ktoś, kim mogła być nawet potencjalnie zainteresowana, posuwa się do tak idiotycznych i desperackich zagrywek, aby starać się zagrać jej na emocjach czy zwrócić jej uwagę. Używanie zazdrości w ramach „gierki” jest jak bawienie się zapałkami, którymi możemy się sparzyć. W zamyśle chcemy, aby facet zdał sobie sprawę, co do nas czuje, i żeby w momencie ukłucia zazdrości zdecydował się na jakiś poważny krok, aby nas „nie utracić”– ale możemy osiągnąć całkowicie odwrotny efekt, ponieważ facet będzie traktował to jako czerwoną flagę, która może być wstępem do innych równie debilnych gierek, w których wcale może nie chcieć brać udziału – i tym samym przestaniemy być dla niego atrakcyjne.

Zrzucanie podejmowania decyzji na innych

Podejmowanie decyzji jest ciężkie. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o to, co zamówić na obiad. Tym bardziej fajnie jest, kiedy możemy zrzucić to brzemię na inną osobę. Problem zaczyna się jednak wtedy, kiedy zaczynamy zrzucać to brzemię w każdym aspekcie życia. O ile na początku może zadziałać efekt rycerza na białym koniu, który chętnie uratuje Cię z opresji i wymyśli, gdzie iść coś zjeść, tak na dłuższą metę zamiast damy w opałach, zaczniesz rysować się bardziej jak upierdliwe dziecko, które nigdy nie wie, co chce na śniadanie. To trochę tak, jakbyś w podróży kazała mu zawsze nosić jednocześnie i jego bagaż, i Twój. Wiadomo, że to miłe, kiedy facet od czasu do czasu Ci pomoże, na przykład wsadzając walizkę do luku bagażowego czy znosząc ją ze schodów, ale oczekiwanie, że cały czas będzie ją nosił za Ciebie, w końcu stanie się dla niego męczące, zwłaszcza, że on też ma swoją walizkę, której noszenie go męczy. Musisz zrozumieć, że facet, który szuka partnerki, myśli perspektywicznie. Szuka kogoś, z kim będzie mógł dzielić brzemię, a nie kogoś, kto dorzuci mu jeszcze worek cegieł. Zdrowa relacja opiera się na tym, że OBOJE jesteście dla siebie wsparciem. W pewnych aspektach Ty go odciążasz, a w innych on Ciebie. Jeżeli ten balans nie jest zachowany, prędzej czy później Twój partner będzie po prostu zmęczony i cała Twoja atrakcyjność zamieni się w ciężar, którego on nie będzie chciał już dźwigać.

Brak własnego stylu

Często spotykam się z rozmaitymi artykułami o tym, jak powinniśmy się ubierać i malować, żeby być bardziej atrakcyjnymi – że faceci lubią duże brwi i szpilki, że najlepiej założyć czerwoną sukienkę i usta też umalować na czerwono. Nawet jeśli często brzmi to trywialnie, to są badania potwierdzające, że to rzeczywiście działa. Są to może szczegóły, ale jak to się mówi, diabeł tkwi w szczegółach. To, co jest jednak ważne, to, aby znaleźć w tych szczegółach coś, co określa Ciebie, tworzy Twoją unikalność, Twój własny styl zgodny z Tobą. Co z tego, że umalujesz się czerwoną szminką, która, jak udowodniono, działa, skoro sama będziesz czuć się z tym źle i Twoja pewność siebie zamiast wzrosnąć, legnie w gruzach. Posiadanie własnego stylu jest dużo bardziej atrakcyjne niż nieposiadanie go w ogóle. Jeśli go nie masz, nie martw się, znajdziesz go prędzej czy później. Podążanie ślepo za tym, co akurat jest modne, ma swoje uzasadnienie, bo od najmłodszych lat chcemy pasować, chcemy przynależeć do jakiejś grupy. Wystarczy cofnąć się tych kilka lub kilkanaście lat i przypomnieć sobie szkolne korytarze, gdzie prawie każdy nastolatek poszukiwał swojego stylu, a kiedy już go znalazł, nie było żadnych wątpliwości, jakiej muzyki słucha, bo było to widać po jego stylówkach. Jako dorosła osoba nie musisz krzyczeć swoim wyglądem, żeby wszyscy wiedzieli czym się interesujesz – ale możesz, bo dlaczego nie? Zmierzam do tego, że na pewno są rzeczy, w których czujesz się wygodnie, może określają Cię Twoje tatuaże, może różowe włosy, a może styl dziewczyny z sąsiedztwa. Może nie lubisz rzucać się w oczy, ale preferujesz luźny miejski styl – wszystko to jest atrakcyjne, bo jest Twoje i charakteryzuje Ciebie.

Dajcie znać, jakie inne cechy bądź zachowania według was mają ogromne znaczenie w nawiązywaniu bliskich relacji, zarówno pod kątem tego, co sprzyja atrakcyjności, jak i tego, co nam ją odbiera!

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.